Jeszcze niczego nie wygraliśmy. Chcemy więcej!

Jeszcze niczego nie wygraliśmy. Chcemy więcej!

- mówi trener KS Dozamet Connector Marcin Janik, z którym podsumowujemy ostatnie, bardzo udane miesiące pierwszego zespołu

Gratuluję świetnej jesieni. Za Wami runda bez choćby jednej porażki. Kiedykolwiek zdarzyło Ci się coś podobnego?

Nie, to pierwszy raz, bez różnicy, czy byłem zawodnikiem czy trenerem. Za nami bardzo dobry okres, na który złożyła się ciężka praca zawodników, sztabu szkoleniowego i prezesa z zarządem. Już treningi pokazały mi, że będziemy mocni, ale nie liczyłem, że aż tak. Szczególnie cieszy, że nawet, gdy mieliśmy trochę gorszy dzień, to i tak wygrywaliśmy lub w najgorszym razie remisowaliśmy spotkania.

Przed kolejnymi meczami w piątkowe wieczory znałeś już skład na sobotę, czy zawodnicy sprawiali Ci aż tyle pozytywnego bólu głowy na treningach, że głowiłeś się nad jedenastką jeszcze w dniu meczowym?

Pozytywny ból głowy był praktycznie co tydzień, bo kadra jest liczna, wyrównana, jest duża rywalizacja w zespole na pozycjach, więc o tym, kto zagra lub nie, decydowały detale, dyspozycja dnia czy też plan na dany mecz. Zawodnicy wiedzieli zawsze dzień przed meczem o powołaniach i po piątkowym treningu mogli się już spodziewać, czy wyjdą w podstawie, a kto z nich raczej usiądzie na ławce.

A jak wyglądały kolejne godziny po meczu? To jeszcze analiza tego, co się właśnie stało, czy już myślenie o kolejnym przeciwniku?

Po meczu najczęściej była radość, ale fakt, już od soboty zaczynaliśmy pracę nad kolejnym wyzwaniem. We wtorek trenowaliśmy intensywnie, na małych przestrzeniach, ponadto zespół ćwiczył te elementy, które w meczu wyglądały słabiej. W kolejnych dniach przygotowywaliśmy się pod konkretnego rywala, układaliśmy plan na mecz, by w piątek zamknąć cykl rozruchem na zasadzie aktywacji i zabawy z piłką czy szlifowania stałych fragmentów gry. Wyniki pokazują, że to był dobry kierunek i sposób trenowania. Dodam też, że korzystaliśmy z nagrań powstałych z transmisji meczów domowych i na ich podstawie analizowaliśmy grę naszych zawodników.

Faktycznie, na tym poziomie rozgrywek to rzadkość, żeby trenerzy mogli przekazywać piłkarzom uwagi na podstawie zapisów wideo.

Tak, ale pamiętajmy, że to działa w dwie strony, bo przeciwnicy mogli też obejrzeć nas i rozczytywać naszą grę, ale odpowiadaliśmy na to szukaniem różnych zmian w rozgrywaniu piłki i wykonywaniu stałych fragmentów.

Wczoraj podsumowaliśmy jesień pod kątem statystyk. Z której z nich jesteś najbardziej dumny?

Grałem na obronie, dlatego najbardziej zadowala mnie mała liczba bramek straconych. Kapitalną robotę zrobili i Mateusz Chudziak i broniący dwa razy Krzysiek Pluta, natomiast na ich wynik pracował cały zespół. Analogicznie na 17 bramek Bartka Olejniczaka złożyła się postawa reszty zawodników, to jak kreowali mu sytuacje, jak szukali go na boisku. Naszą siłą był kolektyw.

Czy seria meczów bez porażki spowodowała, że jakiś element, jakieś zachowanie stało się waszym szczęśliwym rytuałem czy talizmanem, o który konsekwentnie dbacie, żeby nie zapeszyć?

Nie mamy czegoś takiego, ale przyznaję, że o tych minutach bez porażki trudno było z czasem nie rozmawiać. Wiemy, że ta seria kiedyś się skończy. Przyjdzie dzień, że rywal będzie lepszy czy my będziemy w gorszej dyspozycji. Natomiast chcemy, żeby stało się to jak najpóźniej. Przed kolejnymi meczami mówiliśmy do siebie: "to jeszcze nie dziś, jeszcze nie ten czas". Seria nas cieszy, ale chcemy więcej, chcemy kolejnych meczów bez porażki.

Jak będą wyglądać najbliższe tygodnie i miesiące przygotowań do wiosny?

Do końca listopada trenujemy systematycznie. W grudniu będzie to raz w tygodniu. Na pierwszą połowę stycznia zawodnicy dostaną wolne by naładować akumulatory, w tym czasie będą mieli jednak do zrobienia rozpiskę biegową. 16 stycznia wrócimy do zajęć pełną parą, czyli trzy razy w tygodniu. Do tego zaplanowanych mamy siedem meczów kontrolnych. Jeśli będzie taka możliwość, to pojedziemy na kilkudniowy obóz, gdzie będzie można trenować nawet dwa, trzy razy dziennie. A jeśli nie, to mamy już zapewnione pełnowymiarowe boisko ze sztuczną nawierzchnią na luty, co poprawi jakość naszego treningu.

Będziemy pracować kompleksowo, w szczególności nad przygotowaniem fizycznym, bo to jest fundament nie tylko rundy wiosennej, ale całego roku. Ciężko trenując nie zaniedbamy aspektu techniczno–taktycznego, czy szlifowania naszego modelu gry.

Dużo pracy przed nami, bo wiemy, że jeszcze ani niczego nie wygraliśmy, ani nie przegraliśmy. Mam nadzieję, że za pół roku będziemy tak zadowoleni, jak jesteśmy po tej rundzie.